piątek, 26 października 2012

Rozdział 15

                               *Perspektywa Harry'ego*

Lux nie ma już równo tydzień ,  a jedyne co policja robi , to ''szuka i stara się najmocniej ze swoich sił  '' taaa  na pewno. Po prostu Pieprzą takie głupoty żebyśmy dali im spokój.
- Harry ? - z zamyślań wyrwał mnie słabiutki głos Mii. Znowu zemdlała. To wszystko bardzo źle się na niej odbijało - nic nie jadła i często z nerwów i stresu wymiotowała , czego wynikiem są omdlenia , które zdarzają się codziennie.
- słucham ? - zapytałem i najdelikatniej jak potrafiłem ucałowałem jej blade usta.
- gdzie Darcy ? -zapytała ze zdenerwowaniem w głosie. Ona nie dopuszcza do siebie myśli , że Dars została porwana i nie wiadomo co z nią jest. Psycholog powiedział , że jest to w miarę normalna reakcja , ale ja i tak uważam że przeżywa to najgorzej z nas. Z resztą każdy na swój sposób reaguje : Mia nie je i jest wyraźnie osłabiona , Liam cały czas płacze i obwinia się o wszystko , z resztą tak jak Niall. Zayn wypala po trzy paczki papierosów dziennie i codziennie wychodzi razem z Perrie , która kiedy dowiedziała się, że Darcy porwano , od razu przyjechała ze swojej trasy koncertowej , poszukać Dars , a Louis wraz z Eleanor , która również po dowiedzeniu się o porwaniu od razu wróciła z Manchesteru,  zaszyli się w pokoju Lou. Z Danielle również nie najlepiej. Kiedy Liam zadzwonił do niej i wszystko powiedział , ta od razu rzucając wszystko przyleciała do nas wspierać nas w tych ciężkich chwilach , a ja ... no cóż .. ja jestem po prostu bardzo drażliwy w stosunku do dziennikarzy , policjantów , a co najgorsze do niektórych fanek , które swoim natręctwem potrafią doprowadzić człowieka do szału.
- emmn Darcy porwano kochanie .. ale nie martw się - ona się znajdzie , ja tego dopilnuję , ci którzy ją porwali słono za to zapłacą - powiedziałem ostrożnie patrząc na moją miłość , z której oczów płynęły słone łzy
- no tak... - powiedziała dając upust nowej porcji łez
- chodźcie na obiad - powiedziała Danielle wchodząc ostrożnie do naszego pokoju
-zaraz zejdziemy - powiedziałem , a Mulatka kiwnęła jedynie głową i opuściła nasz pokój.
- nie chce. - powiedziała stanowczo Mia
- kochanie , ale ty musisz coś jeść - powiedziałem błagalnie , na co ona jedynie pokiwała głową - MIA ! nie możesz tak postępować ! nie rozumiesz , że musisz być silna ?! nie rozumiesz , że musisz mieć nadzieję !? A TY JEJ CHOLERA JASNE NIE MASZ ! - krzyknąłem tracąc cierpliwość. Na mojej słowa po twarzy mojej dziewczyny pociekły słone łzy , których ona nawet nie zamierzała ścierać.- przepraszam - dodałem po chwili podchodząc i przytulając płaczącą dziewczynę.
- nie Harry , to ja przepraszam. Masz rację. Poddałam się , a to jest najgorsza rzecz jaką teraz można zrobić... chodźmy na ten obiad , dobrze ?- powiedziała brunetka usiłując wstać , jednak okazało się , że jest zbyt słaba żeby ustać na nogach , dlatego wziąłem ją na ręce i razem poszliśmy do jadalni. Do stołu zasiedliśmy jako ostatni , dlatego od razu wszyscy przystąpili do jedzenia. W porze obiadu panowała bardzo niezręczna cisza , która aż irytowała
- dobra słuchajcie , ja już tak nie mogę .. zachowujemy się jakby była to  nasza wina , że Darcy porwano .. -  powiedz Louis przerywając jedzenie i bacznie nam się przyglądając
- bo to jest moja wina .. - burknęła Mia - to ja jej uwierzyłam , że jest moją siostrą i to ja jej zaufałam i powierzyłam Darcy ...
- a ja was wszystkich namówiłem , że ona jest dobra .. ja byłem nią zauroczony .. to też moja wina - dodał cicho Niall
- Nie mówcie tak .. to ja powinienem zobaczyć jaka ona naprawdę jest ... to ja mogłem przejrzeć ją i zauważyć jej złe zamiary , a tego nie zrobiłem .. do końca życie będę się za to winił .. - dodał Liam , a Danielle wierzchem swojej dłoni otarła jego policzki , n a których zaczęły pojawiać się pojedyncze łzy.
- DOBRA DOSYĆ ! zachowujecie się jak dzieci tylko siebie obwiniając. Można powiedzieć , że jest to wina każdego z nas po trochu , ponieważ żadne z nas nie zauważyło , że coś jest nie tak z tą całą Nadią,czy jak tam ona ma na imię.
- Harry ma rację, uważam że powinniśmy wszyscy być w Miarę cierpliwi i spokojni , bo ... - i w tym momencie dzwonek do drzwi bez szczelnie przerwał wypowiedź Eleanor - niech ktoś otworzy - dodała , widząc, że nikt nie pała się aby podejść do drzwi i sprawdzić kto zakłóca ich obiad.
- ja idę - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi. Czekało mnie jednak nie małe zdziwienie kiedy JĄ ujrzałem. Momentalnie całe moje ciało przeszedł zimny dreszcz , a nogi zrobiły się jakby z betonu - nie mogłem się ruszyć. Jedyne co zdołałem powiedzieć to ''O KURWA''

                          *Perspektywa Biancy (Nadii) *

Powoli zaczynało robić mi się szkoda Darcy. Cały czas płakała i nic nie chciała jeść. Nawet nie miała ochoty na zabawę , co jak wiadomo u dziecka jest dość dziwne. Widać , że tęskniła za mamą, a ja nic nie mogłam zrobić. Tak samo było i tym dniem. Darcy jak codziennie siedział na ziemi tarmosząc maskotkę , którą zabrałam z jej pokoju.
- Peter ! ja tak dłużej nie mogę. Szkoda mi jej jest , a poza tym nie uważasz , ze szkoda jest wyżywać się na tak małym dziecku ?
- Słuchaj Bianca , trzeba było się w to nie plątać , a poza tym kto da pieniądze na twoją obłożnie chorą mamusie jak nie ja !? - zapytał , a raczej stwierdził patrząc na mnie z pogardą w oczach. W tym momencie uświadomiłam sobie , że on jest zwykłym dupkiem , a ja ostatnią idiotką , że zgodziłam się porywać czyjeś dziecko , tylko dla szybkiego zebrania kasy .. już chyba wolałabym być dziwką niż doprowadzać do cierpienia tylu osób, które teraz przez moją naiwność przeżywają prawdziwy Horror.
- nienawidzę cię. - powiedziałam po chwili posyłając mu pełne pogardy spojrzenie. 
ojj kochanie, twoje zdanie mnie nie obchodzi - powiedział i zbliżył się do mnie aby mnie pocałować. 
-Nie tym razem - szepnęłam i kiedy Peter znalazł się na tyle blisko mnie , ja po prostu go oplułam 
- o ty mała ...- zaczął cały wkurzony
-wiem - opowiedziałam zadowolona ze swojego czynu 
- wychodzę i wrócę wieczorem i chce zastać tutaj ciebie i dziecko. Jak was nie będzie to cię zabije. - powiedział , a raczej wycedził przez zęby i z Wielkim trzaskiem drzwi opuścił tą melinę. ''Teraz albo nigdy'' pomyślałam i pobiegłam szybko do tymczasowego pokoju mojego i Darcy , aby zapakować jej jak i moje ciuchy. Następnie w pośpiechu narzuciłam na siebie jakieś zwykłe ciuchy , a następnie ubrałam Darcy w ciepłe ubranka i jak najszybciej opuściłyśmy ten dom. Mimo tego , że była zimno , to nie padało , dlatego postanowiłam iść do domu One Direction na nogach. Droga zeszła mi stosunkowo szybko i już po 20 minutach wraz z wózkiem i torbą stałam pod drzwiami domu Mii. Przyznam , że bałam się zadzwonić .. no bo w końcu oni mi zaufali , a ja porwałam ich dziecko .. no ale musiałam , więc w jednej chwili się dowarzyłam i  .. zapukałam. Na początku nikt nie otwierał , dlatego doszłam do wniosku , że pewnie ich nie ma , kiedy nagle drzwi się otworzyły , a przede mną stanął Harry we własnej osobie , który na mój widok jedynie otworzył szerzej oczy i przeklnął. 
- co ty tu robisz - powiedział przez zaciśnięte zęby
- emm aj was chciałam bardzo przeprosić .. ja nie zrobiłam tego bo chciałam uwierz mi , ja .. musiałam ..i .. Darcy - uciekłam razem z Darcy i przyszłam od razu do was żeby oddać wam dziecko - byłam cała pod denerwowana i zestresowana , czego efektem było to , że cały czas się jąkałam i mówiłam nieskładnie. 
- daj mi Darcy i jej rzeczy i spieprzaj - powiedział , a ja zgodzenie z jego rozkazem przekazałam w jego drżące zapewne od złości ręce. Następnie pod domem zostawiłam wózek i jedną z toreb , a loczek bez żadnego ''ale'' zamknął drzwi pod moim nosem. No cóż .. zasłużyłam sobie...

                                     *Perspektywa Mii*

Właśnie jedliśmy obiad , kiedy ktoś zapukał do drzwi. Z początku nikt nie pałał do tego , aby otworzyć drzwi , jednak chwilę potem Harry zdecydował się , że to on sprawdzi kto zakłóca nasz posiłek. Po chwili dało się słyszeć jedynie głośne klniecie Styles'a i jakąś cichą ale na pewno nie za przyjemną rozmowę. Chwilę potem loczek wrócił niosąc na rękach ... DARCY ! moją kochaną córeczkę !  Wszyscy wydawali się byc równie zdziwieni co ja , jednak  kilka chwil potem doszłam do siebie i podbiegłam do Hazzy biorąc od niego Dars i mocno ją do siebie tuląc. Czułam , że na mojej twarzy znów pojawiają się łzy , jednak tym razem nie były to łzy smutku i rozpaczy , a łzy ogromnego szczęścia , wynikającego z powrotu mojej córeczki 
- ale jak ? - zapytałam mojego chłopaka , chcąc dowiedzieć się , kto był tak dobroduszny i zwrócił nam naszą małą córeczkę. 
- Bianca , mówiła coś , że nie zrobiła tego sama z siebie i że od kogoś tam uciekła .. takie pieprzenie ..
- Harry , proszę cię zawołaj ją tutaj ! ona nie mogła odejść za daleko , a ja chciałabym się dowiedzieć dlaczego to zrobiła - powiedziałam pewnie spoglądając na chłopaka , który wyraźnie niezadowolony kiwnął głową i szybko wybiegł na zewnątrz po chwili wracając z  blondynką. 
- możemy porozmawiać ? - zapytałam ciepłym głosem , na co blondynka skinęła twierdząco głową - a wiec dobrze , ze mną idzie jeszcze Niall , Harry i... Liam - dodałam i oddając Darcy w ręce Eleanor , nie czekając na resztę podążyłam do mojego pokoju ,  czując , że reszta ''wybrańców'' idzie za mną
- dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał prosto z mostu Harry , kiedy zamknęłam drzwi prowadzące do mojego pokoju
- spokojnie Hazz , najpierw usiądźmy - powiedziałam starając się zachować pozory tego , że jestem spokojna. 
- a więc ? ... dlaczego to zrobiłaś ? - zadał ponownie pytanie Harry , kiedy wszyscy już usiedli na dwóch sofach ustawionych na przeciwko siebie. 
- bo nie miałam innego wyjścia - odpowiedziała krótko blondynka
- a może więcej ? - zachęcił ją Liam 
- dobrze , a więc : Dokładnie rok temu moja mama Amelia zachorowała na bardzo rzadką chorobę , polegającą na tym , że codziennie o wyznaczonej porze zmieniała się w kata , biła mnie i siostrę , a w ojca rzucała szklankami, talerzami i wszystkim, czym tylko się dało. W końcu siłą zaciągnęliśmy ją do lekarza , gdzie okazało się , że jest to uleczalne , jednak dopiero wtedy , kiedy zapłacę 24000 funtów. Ja pochodziłam z bardzo biednej rodziny , dlatego nie mogliśmy zapłacić. Wtedy każdy z nas zaczął szukać jakiejś dobrze płatnej pracy : tato wziął nadgodziny , przez co nie było go całym i dniami , a czasami i nawet nocami w domu , a ja wraz z siostrą zajęłyśmy się prostytutucją. Pewnego dnia przyszedł do mnie Peter. Widać , że chłopak nie chciał TEGO robić , a tylko się zwierzyć dlatego z nim porozmawiałam. On zwierzył mi się z moich problemów , a ja mu z moich. Wtedy zaproponował mi pewien układ : On da mi dwa razy tyle ile wynosi leczenia mojej mamy , a ja w zamian uprowadzę jakieś tam dziecko.. słuchajcie ja naprawdę was przepraszam ale zrozumcie ja musiałam ... - tutaj przerwała wycierając ręką kilka kropel łez , które powoli spływały po jej twarzy - dopiero dzisiaj po porannej kłótni uświadomiłam sobie , ze zrobiłam najgorsze świństwo jakie tylko mogłam oszukując wszystkich , a na domiar tego uprowadzając tak malutkie dziecko.. ja naprawdę przepraszam .. on powiedział , że jeśli ucieknę to znajdzie mnie i zabije , więc postanowiłam zaryzykować i chociaż w takim stopniu pokazać wam , że naprawdę żałuję tego , co zrobiłam 
-  czyli po to była ta cała impreza dzień wcześniej ? po to mnie w sobie rozkochałaś ? - zapytał cicho blondyn patrząc swoim zranionym wzrokiem wprost na mnie 
- ja.. tak to prawda Niall , przepraszam 
-  słuchaj prawda jest taka , że nikt z nas nigdy ci nie wybaczy , jednak zmienimy zeznania na policji ,jeśli ty zgłosisz , że to wszystko wina Peter'a. Wtedy będziesz mogła spokojnie żyć , a on na pewnie nic cie nie zrobi , kiedy będzie zamknięty za kratami - powiedział powoli Liam 
- czyli to , że jesteś moją siostrą to też kłamstwo ? - w końcu odważyłam się zadać jakie kolwiek pytanie
- tak i za to również bardzo przepraszam ale zrozumcie , że dla mnie też to nie było łatwe , biorąc pod uwagę , że przez cały ten czas byłam przystawiona do muru .. zrozumcie mnie - ja się po prostu boję .. boję się o życie moje , mojej siostry i moich rodziców ... on mi powiedział , że mnie zabije , a on nie żartuje - powiedziała i tym razem na dobre się rozkleiła. 
- dobra , uważam , że najlepszym rozwiązaniem będzie , jak będziesz tu spała przez następne kilka kolejnych nocy 
- no ty chyba żartujesz ! Ona uprowadziła nam dziecko , a ty proponujesz jej prowadzenie jej się do naszego domu !? - krzyknął zirytowany Harry 
- Mia ma rację Hazz. Ona zrobiła to aby ratować swoją rodzinę , a to że zbłądziła i wybrała złą drogę ... każdy z nas ma w życiu przynajmniej jedną taką sytuację , nie pamiętasz swojej ? - powiedział Liam i spojrzał wymownie na loczka 
- dobra ale tylko kilka nocy ! i masz zakaz zbliżania się do Darcy ! - powiedział Styles i wyszedł z pokoju
- a ja powiem tylko , że ja cię kochałem i szczerze wierzyłem , że coś z tego może być .. cóż - kolejny raz zawiodłem się na  kimś , na kim zależało mi w TEN wyjątkowy sposób - powiedział ponuro Niall i wyszedł 
- O Boże nie wiem jak wam dziękować ... jesteś aniołem Mia ! wyrządziłam ci tyle szkód a ty mi pomagasz .. - powiedziała dalej zanosząc się od płaczu blondynka i rzuciła się na mnie przytulając 
-  nie jestem odporna na ludzkie zło , dlatego ci pomogę ale nie myśl sobie , że to oznacza , że ci wybaczyłam. - powiedziałam i razem z Liamem wyszłam z pokoju pozostawiając ją samą sobie.... 
*********************************************************************************
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to , że nie dość  , że tyle czekaliście , to ja jeszcze tak zepsułam ten rozdział ... no cóż przepraszam , starałam się jak tylko mogłam , żeby jak najlepiej oddać ''wymysł z mojej głowy '' :) 


11 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ 
jednak te 11 komentarzy muszą spełniać pewne wymagania : 

1) nie toleruję komentarzy typu ''świetnie , wejdź na mojego bloga <...> '' jak już chcesz żebym przeczytała twojego bloga , to chociaż trochę się wysil z tym komentarzem 

2) Nie toleruję anonimków , które piszą po dwa komentarze pod rząd ... - LUDZIE TO WIDAĆ! 


3) Każdy anonimek niech się podpiszę, ponieważ chciałbym wiedzieć czy tylko jeden spamuje , czy też nie :)


sobota, 13 października 2012

DLA NAJLEPSZYCH CZYTELNICZEK NA ŚWIECIE !

Moooje kochane nie wiem  już jak wam dziękowac , jesteście cudowne , że czytacie te moje wypociny i mało tego ! jeszcze mówicie , żę jestem w tym naprawdę dobra .. jesteście kochani i jedyne słowo , które teraz mi się nasówa na myśl to jedno , proste dziękuję.. ale żeby nie było takie nie wyjątkowe to napisze je w kilku językach :) a więc : Thank You , eskerrik asko ,  diolch i chi , gratias ago vos , di ou mèsi  :D

 TAK WIĘC NAPRAWDE BARDZO DZIĘKUJĘ , ZA TE 4.000 WYŚWIETLEŃ I MAM NADZIEJĘ , ŻE JUŻ NIE DŁUGO BĘDE MOGŁA DZIĘKOWAC ZA DWA RAZY TYLE *______________* 

A OTO MAŁA PREZENTACJA TEGO JAK SIĘ CIESZĘ:








piątek, 12 października 2012

Rozdział 14

                                                           *Perspektywa Mii *
Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Na początku postanowiłam to zignorować , jednak ten ktoś chyba nie miał zamiaru przestać więc z wielkim trudem lekko otworzyłam oczy i zauważyłam nad sobą tlenioną główkę Niallera
- Niall czy tobie się nudzi ? - wychrypiałam i znów przymykając oczy i obracając się na drugi bok
- nie , ale Mia ... za godzinę jedziemy , a Harry nie mógł cię dobudzić , więc poprosił mnie - powiedział słodko blondyn i uśmiechnął się do mnie słodko
- no to skoro tak ... - powiedziałam i tym razem znacznie pewniej otwierając oczy usiadłam na łóżku - jak jest na dworze ? nie wiem jak się ubrać ... - powiedziałam jakby sama do siebie przeciągając się
- Hazza już wybrał ci ciuchy , nie masz się co martwic pomagał mu Lou więc na pewno będziesz wyglądała modnie - powiedział zn uśmiechem blondyn - no a teraz szybko się ubieraj i schodź na śniadanie , bo tylko na ciebie czekamy - dodał chłopak i wyszedł. W tym samym czasie ja zdążyłam już wstać i podążyć do łazienki , w której znajdował się mój dzisiejszy strój. Powiem , że nie specjalnie przypadł mi do gustu , ale aby nie zrobić przykrości Lou i Hazzie i oczywiście ze względu na to , że nie mamy zbytnio czasu , postanowiłam go założyć. Po ubraniu się  umyłam zęby i wykonałam lekki makijaż , a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Następnie szybko zbiegłam do kuchni , gdzie już wszyscy na mnie czekali
- witamy śpiącą królewnę! - powiedział wesoło Harry podchodząc do mnie i namiętnie całując
- Ekhem ... - odchrząknął głośno Liam kładąc na stole porcję naleśników. Ja natychmiast oderwałam się od loczka i zasiadłam do śniadanie. Kiedy skończyłam już jeść , pod nasz dom akurat podjechał Paul , więc szybko pożegnałam się z Pezz ,  Danielle , Els , Nadią oraz Darcy i wraz z chłopakami opuściliśmy dom pakując się do busa. Z miejscami nie było problemy , ponieważ Liam od razu usadowił się z przodu , a ja wraz z Hazzą i Niallem na jednaj z sof. Na drugiej sofie ustawionej na przeciwko naszej nie mając zbytniego wyboru usiedli Louis i Zayn. Chłopcy od razu po wyjechaniu z podjazdu zaczęli się wygłupiać , a wkrótce mi również udzielił się ich dobry humor , więc te dwie godziny zleciały nam momentalnie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce stało już tam około 200 fanek , dlatego musieliśmy zaparkować jakieś 200 metrów od miejsca , w którym miał odbyć się koncert.  Niestety i tam fanki nas dorwały i chłopcy zmuszeni byli porozdawać trochę autografów , na które zeszło nam jakieś 15 minut. W pewnym momencie Paul postanowił to przerwać i grzecznie wytłumaczył dziewczynom, że chłopcy muszą się jeszcze przygotować do koncertu. One o dziwo to zrozumiały i grzecznie się od nas oddaliły, dzięki czemu my mogliśmy spokojnie udać się do garderoby. Najpierw zabrałam się za Liam'a , ponieważ jego najłatwiej jest uczesać. Następnie ''zabrałam się '' za Niall'a , Louis'a , Hazze , a na końcu za Zayn'a. Przez to, że chłopcy o dziwo grzecznie siedzieli na swoich miejscach, cała moja praca poszła szybko i już po godzinie do akcji mogła wkroczyć ich stylistka. Całe One Direction było gotowe na wpół godziny przed występem dlatego postanowili jeszcze się rozgrzać , a ja w tym czasie zadzwoniłam do Nadii. Moja siostra jednak nie odbierała. trochę dziwne  pomyślałam , jednak po chwili wyrzuciłam tą myśl ze swojej głowy i udałam się za kulisy , ponieważ chłopcy właśnie wchodzili na scenę, co wywnioskowałam ze strasznie głośnych  krzyków. Tam usiadłam na jednym ze krzeseł i przyglądałam się koncertowi. Muszę przyznać , że są naprawdę świetni i widać , że kochają to co robią. Moje rozmyślania przerwał jednak SMS od Nadii , którego treść przeraziła mnie  na tyle , że wpadłam w paniczny płacz, co od razu zauważył Harry i reszta zespołu...

                                      *Perspektywa Nadii * 

Kiedy ta cała gromadka naiwnych idiotów ruszyła na ten koncert w domu pozostałą blondynka mulatka i ta trzecia , chyba Eleanor. Atmosfera między nami była trochę napięta , dlatego najpierw wyszła barbie ( Perrie ) , później ta z szopą na głowie ( Danielle) , a jako ostatnia wyszła laska Tomlinsona. Po ich wyjściu od razu pobiegłam do swojego pokoju aby się przebrać i ogarnąć , a następnie spakować. Następnie podbiegłam do pokoju Darcy , gdzie dziewczynka jeszcze spała. Szybko wyciągnęłam jakąś torbę pakując do niej różnie ciuchy , zabawki i butelki małej , a następnie obudziłam Darcy. Po chwili ona również była ubrana. Kiedy przygotowywałam już jej wózek , aby jak najszybciej uciec z tego domy , to do głowy wpadł mi iście szatański pomysł. W jednym momencie posadziłam Dars na łóżku Mii i wyciągnęłam swój telefon, w którym po chwili włączyłam nagrywanie. Darcy zgodnie z moimi instrukcjami powiedziała : '' Hi Mommy I love you '' , a następnie słodko się uśmiechnęła. Następnie wyłączyłam nagrywanie i filmik wysłałam do Mii z dopiskiem '' Pozdrowienia do córeczki , to może być twoja ostatnia pamiątka po niej'' . Dopiero kiedy dotarł do mnie raport doręczenia SMS , to szybko włożyłam Darcy do jej wózka i czym prędzej wyszłam razem z nią i torbami na zewnątrz podążając do domu Peter'a
- Dłużej już się nie dało prawda ?  - powiedział zdenerwowany , kiedy zdyszana wleciałam do jego domu.
- przepraszam , ale wpadłam na jeszcze jeden pomysł - mówiąc to pokazałam mu SMS-a do Mii wraz z filmikiem
- TY IDIOTKO , TERAZ NAMIERZYLI TWÓJ TELEFON I JUŻ NA PEWNO WIEDZĄ , GDZIE JESTEŚMY - ryknął zirytowany Peter , na co ja tylko się uśmiechnęła
- hej , spokojnie masz mnie za nieprofesjonalistkę ?! - powiedziałam nadal się uśmiechając - zaraz po wysłaniu wiadomości zmieniłam kartę SIM , więc nie mamy się o co martwić
- aha .. - powiedział lekko zmieszany - w takim razie zrób coś z nią , a ja idę się przejść - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź wyszedł zostawiając mnie samą z dzieckiem.  Doszłam do wniosku , że jest ona najpewniej głodna , dlatego na początek przygotowałam jej jakąś niedobrą malinową kaszkę, którą o dziwo zjadła bez wahania. Później spróbowałam ją uspać , jednak to nie wypaliło , dlatego postanowiłam ją zmęczyć zabawą  ...

                                  * Perspektywa Mii * 

Kiedy chłopcy zauważyli moje zachowanie od razu zeszli ze sceny otaczając mnie i zadając mi masę pytań. Ja nie byłam w stanie jednak im wszystkiego wyjaśniać, dlatego podałam mój telefon Harry'emu , którego mina po przeczytaniu ze zmartwionej zmieniła się w przestraszoną i wściekłą. Podobne wyrazy min mieli również chłopcy , którzy zawartość wiadomości zobaczyli zaraz po loczku.
- trzeba coś z tym zrobić. - oświadczył blady jak ściana Niall
- to to i nawet ja wiem , ale co ? - zapytał zirytowanym tonem Harry
- najpierw koncert - powiedziałam dławiąc się moimi łzami
- chyba śmieszna jesteś - powiedział Louis i wkroczył na scenę przepraszając za przerwany koncert i z grubsza wyjaśniając całą sytuację. Directionerki to zrozumiały i już po chwili dało się słyszeć okrzyki typu '' jesteśmy z wami''. Nagle podbiegł do nas Paul pytając się co to wszystko znaczy , tym razem to Zayn mu wszystko wyjaśnił ,a on nic nie mówiąc podszedł do mnie i mocno przytulił
- trzeba jechać na policję - powiedział Liam , który do tej pory stał z boku głęboko nad czymś myśląc
- to dobry pomysł, jedźcie , a ja tutaj wszystko załatwię - rzekł Paul oddalając się od nas. Chłopcy na nic nie czekając podążyli do auta , a ze mną został Harry
- chodź - powiedział całując mnie w czoło
- Harry jak ona się nie znajdzie , to ja nie ma po co żyć rozumiesz ? - powiedziałam wycierając ciągle napływające mi do oczu łzy
- nie mów tak ... masz mnie , a poza tym ona się znajdzie zobaczysz - powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do Vana , gdzie czekała już cała reszta.  W aucie panowała grobowa cisza niekiedy przerywana szlochami moimi lub któregoś z moich przyjaciół. Na komisariacie byliśmy jakoś po 30 minutach. Wspólne postanowiliśmy , że pójdziemy tam tylko ja , Hazz i Liam , a reszta zostanie i na nas poczeka. W recepcji było pusto , dlatego od razu podeszliśmy tam opowiadając policjantowi zaistniałą sytuację
- przykro mi , ale od zniknięcia musi upłynąć 48 godzin , zanim będziemy mogli szukać - powiedział ze stoickim spokojem komisarz
- CZŁOWIEKU TY JESTEŚ TAK GŁUPI CZY TYLKO UDAJESZ ?! PORWANO MI NIESPEŁNA ROCZNE DZIECKO , MAMY NA TO DOWÓD  W POSTACI SMS-A A TY NAM MÓWISZ , ŻE MUSI UPŁYNĄĆ 48 GODZIN !? - wrzeszczał mocno wkurzony postawą policjanta Harry
- Hazz spokojnie - powiedział Liam , jednak loczek obdarował go tylko wściekłym spojrzeniem
- takie są zasady i dla pana ich nie ugnę - powiedział ze stoickim spokojem mężczyzna , a mi do oczu znowu napłynęły łzy
- PAN JEST NIENORMALNY ! CHCĘ ROZMAWIAĆ Z PANA PRZEŁOŻONYM - ponownie Harry. Tym razem komisarz nic nie odpowiedział tylko udał się do jakiegoś pomieszczenia , a po chwili wrócił z mężczyzną starszym od siebie gdzieś tak o około 20 lat
- a więc słucham - odpowiedział starszy mężczyzna patrząc wyczekująco na mojego chłopaka
- dzisiaj , jakieś dwie godziny temu porwano nam naszą niespełna roczną córeczkę , a ten oto IDIOTA - powiedział z naciskiem wskazując na policjanta,  z którym wcześniej rozmawiał - mówi nam , że musimy czekać 48 godzin
- Mark ile razy mówiłem ci , że to w przypadku  zaginięcia młodzieży lub dorosłych musimy czekać 48 godzin !? teraz mamy do czynienia z małym dzieckiem ! - krzyknął srogim tonem w stronę tego młodszego - możesz się już pakować , zwalniam cię - powiedział wkurzony - a państwa zapraszam do siebie - powiedział do nas już nieco uprzejmiej. Jeszcze przed wejściem do biura policjanta , Harry spojrzał triumfalnie w stronę , teraz wyraźnie załamanego straceniem pracy Marka.
- przepraszam was za niego , jest nowy - powiedział komisarz zamykając za nami drzwi i każąc usiąść nam na przeciwko niego. - a więc proszę , abyście powiedzieli mi wszystko co wiecie , z dokładnymi szczegółami proszę. - dodał policjant ,a uspokojony już Harry zaczął wszystko dokładnie mówić
- przykro mi , ale jeśli ta kobieta , która porwała dziewczynkę mieszkała w waszym domu , to nie będzie porwanie z włamaniem , a tylko porwanie i to w okolicznościach łagodzących , ponieważ była osobą zaufaną. Najpewniej podała również fałszywe informację , co również będzie nam utrudniało śledztwo , ale nie martwcie się zrobimy wszystko co w naszej mocy , a na razie pozostaniemy z wami w kontakcie - powiedział poważnie mężczyzna. Po tych słowach czułam jakbym straciła grunt pod nogami. W jednej chwili wszystko zaczęło wirować , a ja poczułam tylko jak upadam na podłogę ...
*********************************************************************************
Przed wami rozdział 14 , który chyba trochę zepsułam :(
Nie no dobra , bez bicia przyznam , że go zepsułam i za to MASSIVE SO SORRY !

11 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ 
jednak te 11 komentarzy muszą spełniać pewne wymagania : 

1) nie toleruję komentarzy typu ''świetnie , wejdź na mojego bloga <...> '' jak już chcesz żebym przeczytała twojego bloga , to chociaż trochę się wysil z tym komentarzem

2) Nie toleruję anonimków , które piszą po dwa komentarze pod rząd ... - LUDZIE TO WIDAĆ!


3) Każdy anonimek niech się podpiszę, ponieważ chciałbym wiedzieć czy tylko jeden spamuje , czy też nie :)